Często mam w głowie jakieś wyobrażenie o miejscu, do którego się wybieram. Z perfekcyjnych zdjęć w necie, czyjejś relacji, przewodników, filmów itp. Przeważnie się okazuje, że jest zupełnie inaczej. Inaczej niekoniecznie znaczy gorzej, ale parę razy już się rozczarowałam. Zawiodłam się m. in. na Los Angeles, Dwunastu apostołach, piramidach w Gizie.
Alaska z każdym dniem mnie coraz bardziej zaskakuje i mogę powiedzieć, że jej wyidealizowany obraz, który miałam w głowie przed przyjazdem tutaj, nie odbiega tak bardzo od rzeczywistości. Dzisiejszy dzień, pomimo że bez większych zaplanowanych atrakcji, też jest pod znaniem „wow”.
Dzisiaj mamy do pokonania jakieś 450 kilometrów z campingu Lost Lake do okolic Hicks Creek, skąd jutro będziemy eksplorować lodowiec Matanuska. Jedziemy drogą nr 2, a od miejscowości Delta Junction drogą nr 4. Trasa ta nosi nazwę Richardson Highway i jest to pierwsza główna droga zbudowana na Alasce.
Pierwszy przystanek na śniadanie robimy w Visitors Center w Delta Junction. Z ciekawych rzeczy mają tutaj pomnik komarów :) Komary na Alasce są szczególnie upierdliwe i zawzięte, ssą krew nawet przez ubranie :)
Za Delta Junction trasa robi się szczególnie malownicza:
Jest i wielka rura: ropociąg Trans-Alaska.
Jedziemy niespiesznie, napawając się widokami po drodze i wtem (werble) – oczom moim ukazuje się taki obrazek. Widok jak z pocztówki, kilkadziesiąt metrów od drogi. Parkujemy auto na poboczu i obserwujemy mamę łosiową z maleństwem.
Zwierzaki brodzą w jeziorku, piją, zanurzają się, otrzepują z wody. Patrzę jak zaczarowana. Coś pięknego! A ja wczoraj wieczorem myślałam, że lepiej już nie może być ;)
Dalej zatrzymujemy się przy punkcie oznaczonym jako wildlife viewing spot.
Bizonów niestety nie widać, ale widok na rzekę też niczego sobie.
Kolejne niesamowite odkrycie na drodze Richardsona to spory, zamarznięty jeszcze fragment rzeki Delta. Dzisiaj jest 7 czerwca i, jak widać, lód ma się jeszcze całkiem dobrze.
Jadąc dalej na południe widzę, że z lodu zostaje już tylko cienka warstewka:
A potem niknie całkowicie:
Prawie cały dzisiejszy dzień spędzamy w samochodzie – z krótkimi przystankami na regenerację i podziwianie widoków. Na niebie wiszą teraz ciężkie chmury, lekko się ochłodziło. Mam nadzieję, że się nie rozpada, bo jutro rano mamy zaplanowaną eskapadę na lodowiec Matanuska.
Post jest częścią relacji Alaska 2017.
PS. Jeśli nie chcesz przegapić moich następnych wpisów, zasubskrybuj bloga, o tutaj. Każdy mój nowy artykuł trafi także do Twojej skrzynki. Nie spamuję :)