Po wyjeździe z Parku Narodowego Denali mamy do pokonania ponad 200 km, dzisiaj kierujemy się do Fairbanks. To najdalej na północ wysunięte miasto, w którym będziemy na Alasce. Bezpośrednio za bramami Parku jest mnóstwo restauracji i sklepów z pamiątkami. Zatrzymujemy się tutaj na słynnego alaskańskiego łososia. Obiadujemy dzisiaj w lokalu, który zdaje się nie przejmować istnieniem kątów prostych :)
Na pierwsze clam chowder: gęsta kremowa zupa rybna, na drugie alaskański łosoś z pieczonymi warzywami. Smakuje wybornie.
Dzisiaj i jutro śpimy u Seana z AirBnB. Polecam to miejsce, bo pomimo opcji private room, mieliśmy do dyspozycji cały parterowy domek. Duża kuchnia wyposażona w śniadaniowe wiktuały, z których wolno nam korzystać, jest salon i pralnia. Idealnie. Drugiego wieczora towarzyszy nam para Amerykanów. Oboje pracują w Parku Denali, do Fairbanks przyjeżdżają na zakupy. Są zgodni, że Denali najpiękniejsze jest jesienią: końcówka sierpnia i wrzesień. Może kiedyś jeszcze… :)
Jutro do wieczora mamy w planach wyprawę na krąg polarny. Pojutrze będziemy bardziej eksplorować centrum miasta i jego okolice.
Fairbanks zostało założone przez poszukiwaczy złota na początku XX wieku. Centrum jest stosunkowo niewielkie: można zwiedzić na piechotę. Z naszego domku mamy do pokonania kilka przecznic. Po drodze można podziwiać amerykański patriotyzm w pełnej krasie :)

Z turystycznych atrakcji jest m. in. Visitors Center z darmową wystawą przedstawiającą życie dawnych mieszkańców na przestrzeni pór roku oraz Ice Museum (nie skorzystaliśmy).




W centrum miasteczka znajduje się Veterans Memorial Park, upamiętniający wszystkich, którzy polegli w służbie Ojczyźnie.

Miasto może się pochwalić najdalej na północ położonym sklepem muzycznym na świecie. Żeby się utwierdzić w tym przekonaniu, właściciel dzwonił nawet na Islandię. Okazało się, że ten drugi sklep leży jednak niżej i mogą dalej dzierżyć palmę pierwszeństwa :)

W knajpie Soapy Smith’s na ścianie wisi dużo starych zdjęć i wycinków prasowych z czasów gorączki złota. W trakcie naszego obiadu starszy właściciel robi krótką pogadankę historyczną. Opowiada ile jego dziadek wypłukał tutaj złota i jaka byłaby dzisiaj wartość tego kruszca. Wyszła jakaś horrendalna kwota :) Restauracja ma ciekawy wystrój: przed wejściem do toalety stoi stolik z rozłożoną planszą do gry scrabble. Obsługuje nas dzisiaj kelner, którego aparycja sugeruje, że jest bardziej z gatunku waginosceptyków. Pociąga za mój kucyk, kiedy pochylona konsumuję obiad :D


Zachód słońca mamy dzisiaj tak w okolicach 1 w nocy. Za 2, 3 tygodnie nie będzie zachodzić w ogóle. Miasta organizują w tym czasie eventy i festiwale pod hasłem midnight sun. Ale z kolei zimy na Alasce są długie i ciężkie. Spod masek większości samochodów wystają kabelki:
A przy miejscach parkingowych znajdują się wtyczki. Podczas solidnych mrozów pozwala to akumulatorowi na rozruch. W trakcie zimy większość ludzi zostawia auta na chodzie na czas krótkich postojów.
Jedną z zimowych atrakcji na Alasce są wyścigi psich zaprzęgów. Fairbanks jest miejscem startu (lata parzyste) i mety (lata nieparzyste) wyścigu Yukon Quest. Uczestnicy mają do pokonania tysiąc mil wzdłuż historycznej trasy gorączki złota. Wyścig jest uznawany za trudny i bardzo wyczerpujący. Na saniach ciągniętych przez 10-14 psów znajduje się cały sprzęt i jedzenie konieczne do przetrwania w surowych zimowych warunkach. Zapasy wolno uzupełnić dopiero w połowie drogi. Najszybciej trasę pokonał Lance Mackey: w 10 dni, 2 godziny i 37 minut.
Przy Uniwersytecie Fairbanks znajduje się sporej wielkości Museum of the North, przedstawiające naturalne, historyczne i kulturalne dziedzictwo Alaski. O ile nie jestem fanką muzeów, to tutaj bardzo się nie nudziłam ;) Polecam.




Kolejne fajne miejsce w Fairbanks to Pioneer Park, dużej wielkości obszar z historycznym miasteczkiem, muzeum, zielonym terenem piknikowym i placem zabaw. Miłe zaskoczenie i rzecz niespotykana na Alasce: wstęp jest darmowy :) Park powstał w 1967 roku z okazji upamiętnienia stulecia zakupu Alaski od Rosjan.

Zaraz za wejściem znajduje się wagon kolejowy The Harding Car, nazwany na cześć prezydenta Warrena G. Hardinga, o którym wspominałam w kontekście drinka Harding Special dostępnego w Talkeetnie. W trakcie wizyty na Alasce Harding podróżował właśnie w tym przedziale, można wejść do środka i pooglądać jak to wyglądało.

Dalej mamy uliczkę z domkami oddającymi charakter czasów gorączki złota. W niektórych mieszczą się sklepy z pamiątkami, niektóre są jak małe muzea z zachowanymi wnętrzami z epoki. Można się dużo dowiedzieć ze stuletniej historii tego miejsca.




Dzieciaki mogą przejechać się na autentycznej karuzeli (Red & Roela’s Carousel) z 1915 roku:

Mamy tu jeszcze łódź rzeczną Queen of the Yukon, która w latach 1933 – 1954 kursowała na dystansie około 860 mil pomiędzy miejscowościami Nenana i Marshall.

Łódź wyposażona jest w potężny napęd kołowy.

Można wejść na pokład i do ładowni. W środku znajduje się ekspozycja małych makiet przedstawiających dawne wioski i miasteczka usytuowane wzdłuż biegu rzek Yukon i Tenana.


Na terenie Parku Pionierów można spędzić i cały dzień: jest co robić. My tymczasem wsiadamy do samochodu i ruszamy na poszukiwania Świętego Mikołaja.
Post jest częścią relacji Alaska 2017.
PS. Jeśli nie chcesz przegapić moich następnych wpisów, zasubskrybuj bloga, o tutaj. Każdy mój nowy artykuł trafi także do Twojej skrzynki. Nie spamuję :)