Park Narodowy Denali

7 lat temu

Tundra, ośnieżone szczyty i dzika zwierzyna. Przepiękne widoki bez śladu ludzkiej ingerencji. Denali National Park to absolutne MUST DO dla wszystkich odwiedzających Alaskę.

2906 0

Po pełnym wrażeń locie kierujemy się do Parku Narodowego Denali. Z Talkeetny to odległość prawie 300 km. Na camping docieramy dopiero wieczorem. Droga jest tak piękna, że co chwilę zatrzymujemy auto na poboczu, żeby zrobić zdjęcia.

Alaska
Alaska, w trasie
Alaska
Alaska, w trasie

W visitors center zlokalizowanym przy wjeździe do Parku Denali kupujemy jeszcze drewno na opał (jak się później okazało – nasz lifesaver) i żetony na prysznic. Trzeba korzystać zawsze kiedy nadarza się okazja :)

Ruszamy. Kątem oka zauważam ruch w krzakach obok. Jest! Pierwszy łoś :)

Alaska
Denali National Park, Alaska

Denali National Park jest jednym z największych Parków Narodowych USA (ponad 6 milionów hektarów). Władze bardzo dbają o zachowanie jego dzikiego i dziewiczego charakteru. Przez teren parku biegnie jedna główna szutrowa droga, po której kursują parkowe autobusy. Prywatne samochody mogą poruszać się tylko do 15 mili. Zasada nie dotyczy osób, które wykupiły miejsce (wymagane są minimum 3 noce) na campingu Teklanika, który leży przy 29 mili. Dzisiaj i przez najbliższe dwie noce właśnie tutaj będziemy spać (75$) i w związku z tym dostajemy pozwolenie na przejechanie samochodem do granicy 29 mili.

Po dotarciu na miejsce okazuje się, że kartusze z gazem, które nabyliśmy w Walmarcie nijak nie pasują do gwintu palnika, który przywieźliśmy z Polski. Cholerne imperialne jednostki! Szczęśliwie każde miejsce namiotowe posiada palenisko z grillem, więc kupione wcześniej drewno ratuje dzisiejszą ciepłą kolację. W nowym namiocie spałam w sumie dwa razy: pierwszy i ostatni :) Noce jednak są dość chłodne, myślę że temperatura oscyluje w okolicach 2-5 stopni. W samochodzie było mi dużo cieplej.

Alaska

Główna droga w Parku Denali ciągnie się przez 92 mile. Jest otwarta dla turystów mniej więcej od połowy maja do połowy września, zależy to wszystko od warunków pogodowych. Jesteśmy tutaj od 1 czerwca i jest to dopiero początek sezonu, autobusy kursują tylko do 66 mili przy Eilson Visitor Center.

Odwiedzający Denali mają sporo możliwości eksplorowania terenów parku. Są autobusy typu shuttle, na zasadzie hop on – hop off: wysiadamy gdzie się nam podoba, robimy trekking i wsiadamy w innym miejscu. Większość pojazdów posiada bagażniki na rowery i trochę miłośników jednośladów widziałam na miejscu. Można wziąć udział w wycieczce tematycznej, np. Tundra Wilderness Tour, w trakcie której kierowca pełni rolę pilota i dużo więcej opowiada o dzikiej zwierzynie.

Cena biletu na shuttle’a dla osoby dorosłej na pełnej trasie wynosi $60. Jesteśmy na Alasce, tutaj niestety wszystko jest drogie. Szczęśliwie rezydenci campingu Teklanika mogą zakupić tzw. Teklanika Pass ($40 od osoby), który uprawnia do dowolnej liczby przejazdów. Dodatkowym bonusem jest możliwość zarezerwowania miejsca na pierwszy przejazd, z czego też skorzystaliśmy.

Kolejne dwa dni spędzamy podobnie: wsiadamy do autobusu na przystanku przy campingu i jedziemy do końca trasy. Trzeba wziąć ze sobą zapasy jedzenia, bo nie ma po drodze żadnej możliwości ich uzupełnienia. Tradycyjnie u nas królują słodkie bułeczki z masłem orzechowym i dżemem: #holidayspecial :)

Alaska
holiday special

Pierwszego dnia mamy w busie zarezerwowane dwa miejsca na 9 rano. Na pokładzie jest już komplet, ale dla nas, o dziwo, zostają najlepsze miejsca z przodu, więc mogę robić zdjęcia przez przednią szybę :) Powiedzieć o tej drodze, że jest malownicza, to zdecydowanie za mało.

Alaska
Denali National Park
Alaska
Denali National Park

A oto i Denali, najwyższa góra Ameryki Północnej. Pogoda dzisiaj dopisuje, niebo jest bezchmurne i szczyt jest dobrze widoczny.

Alaska

Kierowcy w shuttle’ach są wyposażeni w mikrofony i pomimo tego, że przejazd nie jest typu „narracyjnego” (jak to ma miejsce przy tematycznych wycieczkach), bardzo chętnie z nich korzystają, dzieląc się historiami i ciekawymi opowiastkami z życia parku. Mijanki na wąskiej drodze są szczególnie emocjonujące, zwłaszcza kiedy dwa autobusy spotykają się nad przepaścią.

Denali National Park
Denali National Park

Naszym kierowcą jest dzisiaj starszy pan, tak około 70-tki, zapewnia nas, że wszyscy kierowcy co roku muszą odnawiać swoje egzaminy i obowiązkowym manewrem jest zawrócenie autobusu w najwęższym punkcie drogi. Uspokajam się :)

Trasa z Teklaniki do Eilson Visitor Center przy 66 mili trwa około trzech godzin: z planowymi przystankami i przystankami nieplanowanymi na oglądanie dzikiej zwierzyny. Zasada jest taka, że jeśli któryś z pasażerów zauważy jakiegoś „wildlife’a”, daje głośno znać. Wtedy kierowca zatrzymuje autobus i przy zachowaniu względnej ciszy można opuścić szyby w oknach i napawać się widokiem, lub… robić bez opamiętania zdjęcia :D Hindus który za mną siedział, miał niezwykle dobry wzrok, bo wypatrzył na wzgórzu niedźwiedzie wielkości główki od szpilki :) Pierwszy grizzly pojawił się na drodze już po 10 minutach jazdy, mieliśmy spore szczęście. Poruszenie, które wtedy zapanowało na pokładzie autobusu spowodowało u mnie atak niekontrolowanego śmiechu. Nie żebym była ponad to: też walczyłam o najlepsze ujęcia, niechcący walnęłam nawet aparatem mojego współpasażera w głowę.

Zwierząt widzieliśmy sporo, pierwszy dzień upłynął pod znakiem grizzly, następny obfitował w karibu. Poniżej krótki przegląd czworonożnych piękności, które można tutaj zobaczyć. Zwierzęta oznaczone symbolem gwiazdki należą do tzw. Wielkiej Piątki (Big Five) Parku Denali.

Grizzly 

Zwierzę, które zdecydowanie budzi największą obawę wśród turystów na terenie parku. Wszędzie rozwieszone są plansze informacyjne z instrukcjami jak się zachować w przypadku bliskiego spotkania. W tej części Parku Denali nie ma wytyczonych tras, można chodzić wszędzie. Kilka razy nasz kierowca zatrzymywał się, żeby powiadomić rowerzystów i piechurów gdzie ostatnio widzieliśmy miśki.

Mam szczęście obserwować mamę grizzly z młodymi oraz samotnych samców przemierzających tundrę. Niedźwiadki mają jasną sierść i z daleka wyglądają jak snopki siana. Są przeurocze, dokazują jak małe kociaki. Grizzly są wszystkożerne, o tej porze roku chętnie wcinają bogate w minerały korzenie.

Alaska
Grizzly, Denali National Park
Alaska
Grizzly, Denali National Park
Alaska
Grizzly, Denali National Park
Alaska
Grizzly, Denali National Park
Alaska
Grizzly, Denali National Park
Alaska
Grizzly, Denali National Park

Łoś 

Ho ho ho, jestem łoś, jestem śmieszny, mam duży nos! O ile przed grizzly zwykle czujemy respekt, to te zwierzaki traktujemy trochę z przymrużeniem oka, bo co to tam… taki łosiek. Otóż rozjuszony łoś jest równie groźny jak niedźwiedź i w żadnym razie nie należy go bagatelizować :) Z tego co się dowiedziałam na Alasce: przed łosiem należy uciekać zygzakiem.

Alaska
Łoś, Denali National Park
Alaska
Łoś, Denali National Park

Karibu 

Inaczej: renifer tundrowy. Ssak z rodziny jeleniowatych, porusza się w stadach. Drugiego dnia widzieliśmy ich sporo, nawet przechodziły przez ulicę ;)

Alaska
Karibu, Denali National Park
Alaska
Karibu, Denali National Park
Alaska
Karibu, Denali National Park
Karibu, Denali National Park
Karibu, Denali National Park

Owca jukońksa (dall sheep)

Dzika owca żyjąca na górskich terenach Ameryki Północnej. Samce posiadają długie, zakręcone rogi. Moje pierwsze skojarzenie to: kozica, i któryś ze współpasażerów nawet krzyknął, że widzi mountain goat. Nasz kierowca odrzekł żartobliwie, że byłby to pierwszy przedstawiciel tego gatunku widziany tutaj od blisko 30 lat. Owce zwykle widać jako małe białe kropeczki przesuwające się po szczytach gór, udało nam się poobserwować je także z bliska. Małe stadko z młodymi. Owieczki brykały rozkosznie po stromej skalnej ścianie, pocieszny widok.

Alaska
Dall sheep, Denali National Park
Alaska
Dall sheep, Denali National Park
Alaska
Dall sheep, Denali National Park
Alaska
Dall sheep, Denali National Park

Wilk szary

Wilka w Denali nie widziałam, zdjęcie pochodzi z rezerwatu, w którym byliśmy jakiś czas później. To ostatni przedstawiciel Wielkiej Piątki.

Alaska

Zając amerykański (snowshoe hare)

Alaska
Snowshoe hare, Denali National Park

Sosnowiórka czerwona (red squirrel)

Gryzoń z rodziny wiewiórkowatych. Występują tutaj bardzo licznie. Zawsze traktowałam wiewióry jako przyjazne stworzonka, co to sobie pochrupują żołędzie, a w przerwie reklamują krem orzechowy… A tu się dowiaduję, że te małe czerwone dranie są w stanie pożreć małego zajączka! Szok i niedowierzanie :)

Alaska
Red squirrel, Denali National Park

Świstak siwy (hoary marmot)

Alaska
Hoary marmot, Denali National Park

Susłogon arktyczny (arctic ground squirrel)

Gryzoń z rodziny wiewiórkowatych. Pierwsze ogniowo łańcucha pokarmowego: nie ma tutaj drapieżnika, który by pogardził taką przekąską. Występują bardzo licznie, zamieszkują płytkie norki na obszarze tundry.

Alaska
Arctic ground squirrel, Denali National Park

Zatem jeśli chodzi o dziką zwierzynę w Parku Denali – jestem więcej niż ukontentowana. Wspaniale jest je obserwować w naturalnym środowisku. Nasz kierowca wspominał, że na terenie parku żyją też rosomaki (wolverine – musiałam sprawdzić w słowniku), ale niezwykle rzadko można je zobaczyć.

Wysiadamy na ostatnim przystanku trasy, przy Eilson Visitors Center. Można wybrać się stąd na trekking na własną rękę lub wziąć udział w godzinnym tematycznym spacerze z rangerem. Dzisiaj akurat przeuroczy chłopak, który wygląda jak żywcem wyjęty z kreskówki, opowiada o tundrze, łańcuchu pokarmowym i różnych strategiach zwierząt na przetrwanie. Bardzo przyjemnie się tego słucha.

Widoki zapierają dech. Tundra dopiero budzi się do życia, za kilka tygodni pewnie będzie tu morze dzikich kwiatów, ale i tak jest pięknie. Jestem oszołomiona dzikością tego miejsca. Kilkaset metrów od przystanku i nie ma już nikogo na drodze. Jesteśmy sami. Chłonę atmosferę tego miejsca: miękki mech pod nogami, zapach ziemi, promienie słońca na skórze. Zupełnie inaczej odbieram miejsca, które są unikalne na jakiś swój sposób, ale gdzie jest też tłum turystów: selfie i nieustanna gadanina. Dwunastu apostołów w Australii było dla mnie sporym rozczarowaniem. Tutaj jest inaczej: brak oznaczeń szlaków, brak tabliczek, brak koszów na śmieci, brak ludzi. Dziko i pięknie. Wczoraj myślałam, że nic lepszego na Alasce mnie już nie spotka, a tymczasem Park Denali właśnie zdetronizował wczorajszy lot widokowy.

Alaska
Denali National Park
Alaska
Denali National Park
Alaska
Denali National Park
Alaska
Denali National Park
Alaska
Denali National Park
Alaska
Denali National Park
Alaska
Denali National Park

Trzeciego dnia rano pakujemy namiot i kierujemy się do wyjazdu. Zatrzymujemy się jeszcze na krótki trekking po trasie Horseshoe Lake Trail. Tutaj jest już zdecydowanie więcej ludzi. Droga bardzo przyjemna, prowadzi wokół jeziora, na którym urzędują też bobry. Widać żeremie i idealnie wyciosane drzewa, bobrów niestety nie widać.

Alaska
Horseshoe Lake Trail, Denali National Park
Alaska
Horseshoe Lake Trail, Denali National Park
Alaska
Horseshoe Lake Trail, Denali National Park

To koniec pięknej przygody z Parkiem Denali. Ruszamy na północ do Fairbanks.

Post jest częścią relacji Alaska 2017.

PS. Jeśli nie chcesz przegapić moich następnych wpisów, zasubskrybuj bloga, o tutaj. Każdy mój nowy artykuł trafi także do Twojej skrzynki. Nie spamuję :)