Od trzech tygodni mamy już rok 2018, najwyższy czas podsumować ten poprzedni ;)
Do swoich sukcesów zaliczam udział w akcji Daj się poznać, dzięki której poduczyłam się trochę swifta, bardziej obeznałam z macOSem i napisałam trochę technicznych postów po angielsku. Jeden z nich cieszy się niesłabnącą popularnością i z tego co widzę w google analytics – najczęściej lądują w nim osoby z Indii. Blog zyskał nowy look, zamówiłam sobie również nowe superbohaterskie logo :)
W kwietniu przeszłam do ostatniego etapu rekrutacji programu Look See Wellington, niestety (?) – bez końcowego efektu w postaci oferty pracy i pokrycia kosztów przeprowadzki ;)
W drugiej połowie 2017 przeżyłam intensywną, acz krótką fascynację Rasperry Pi. Chwilowo mruganie diodami odstawiłam na bok, ale spokojnie – na pewno do malinki jeszcze wrócę…
Pod względem podróży 2017 był przepiękny: Alaska i Afryka. Obie dzikie na swój sposób. Przepiękne krajobrazy i dużo zwierzątek, czyli to co Agatka lubi najbardziej. Na początku roku robiłam w klubie Namaste w Katowicach pokaz zdjęć i filmów z podróży po Australii i Filipinach. Trochę takie moje wyjście z szafy i przełamanie lęku przed publicznymi wystąpieniami.
W 2017 zdecydowaliśmy się też na nowego domownika – za jakieś cztery miesiące w mieszkaniu zacznie rozbrzmiewać tupot małych nóżek. Już się nie mogę doczekać (koty jeszcze nie wiedzą) ;)
Co mi się nie udało? Wciąż nie dokończyłam relacji z wyprawy po Azji 2016… Jestem strasznie po tyłach. Opisywanie wrażeń na gorąco i na bieżąco nie jest również moją mocną stroną :)
Zatem w planach na 2018 mam po pierwsze: dokończenie zaległych relacji z wypraw, po drugie: udoskonalenie swojego warsztatu fotograficznego. 2018 już teraz zapowiada się interesująco :)
PS. Jeśli nie chcesz przegapić moich następnych wpisów, zasubskrybuj bloga, o tutaj. Każdy mój nowy artykuł trafi także do Twojej skrzynki. Nie spamuję :)