Po wizycie w Dolinie Waimangu udajemy się do Parku Wai-O-Tapu Thermal Wonderland. Klimat pozostaje ten sam, bo to również miejsce rozsławione z powodu wysokiej aktywności geotermalnej. Nazwa z maoryskiego oznacza święte wody.
Bilet wstępu kosztuje dla jednej osoby 32,5 NZD (~82 PLN) w kwietniu 2018. Jest tutaj więcej otwartej przestrzeni spacerowej i też zdecydowanie więcej ludzi w porównaniu do porannego spaceru w Waimangu.
Najbardziej charakterystycznym miejscem Wai-O-Tapu jest zbiornik Champagne Pool, który swoją nazwę zawdzięcza bąbelkom dwutlenku węgla, licznie występującym na jego powierzchni. Jeziorko jest też unikalne ze względu na swój dwukolorowy, pomarańczowo-turkusowy brzeg:
Pomarańczowy kolor pochodzi od złóż arszeniku oraz antymonitu. Temperatura jeziora oscyluje w okolicach 73 °C, ale wody geotermalne znajdujące się pod zbiornikiem są rozgrzane do 260 °C. Ponownie jestem pod ogromnym wrażeniem z doświadczania bliskości tak wielkiej energii kłębiącej się we wnętrzu Ziemi, która akurat w tym miejscu świata znajduje swoje ujście na powierzchnię.
W Wai-O-Tapu znajduje się stawik, którego żółto-zielona barwa przypomina mi wodę w wiadrze po odmoczeniu wałka, którym malowałam ścianę na limonkowy kolor. Nierealne :) Tutaj z kolei za barwny efekt odpowiedzialne są złoża siarki.
Ostatnim punktem na naszej trasie po Wai-O-Tapu jest Mud Pool. Jest coś fascynującego w obserwowaniu bulgoczącego błota :) Artefakty tworzące się na gęstej powierzchni wydają mi się do tego niezwykle zabawne :)
Żeby zakończyć z przytupem dzień pod hasłem gorących źródeł – kupujemy na 17 wejście do Wairakkei Terraces – spa z basenami termalnymi. Bilety nabyte za pośrednictwem nowozelandzkiego grupona kosztują nas w sumie 40 NZD (~101 PLN). I, o jeżu, jakie to jest dobre. Uwielbiam gorące kąpiele – a tutaj mam do dyspozycji cały basen – do tego z wodą nasyconą minerałami, które robią skórze same dobro. Uczucie takie, jakby się pływało w gigantycznej wannie. Coś pięknego. Dodatkowym bonusem jest możliwość wzięcia prysznica i umycia włosów, co każda backpackerka bardzo docenia :P
Post jest częścią relacji Nowa Zelandia 2018.
PS. Jeśli nie chcesz przegapić moich następnych wpisów, zasubskrybuj bloga, o tutaj. Każdy mój nowy artykuł trafi także do Twojej skrzynki. Nie spamuję :)