Od 9 listopada 2016 jesteśmy w podróży po Azji. W tym roku zamierzamy odwiedzić Tajlandię, Wietnam i Kambodżę. Wyprawa będzie trwała 5 tygodni, z czego najdłużej zabawimy w Wietnamie. Relację z poprzedniej dużej podróży kończyłam pisać w busie do Berlina.
Wyprawa była bardzo intensywna. Połamałam dwie pary okularów, zepsuł mi się aparat, zgubiliśmy dokumenty i mieliśmy problemy na granicy :) Był rejs, górski trekking, jazda na motorku, jedzenie robali i kąpanie słonia. O tym wszystkim opowiem w kolejnych wpisach :)
Plan wygląda następująco:
- Dzień 1. Polskim Busem do Berlina. Lot Berlin – Doha.
- Dzień 2. Lot Doha – Bangkok.
- Dzień 3. Bangkok. Pałac Królewski i Wat Pho.
- Dzień 4. Bangkok. Targ Amuletów i Soi Cowboy.
- Dzień 5. Lot Bangkok – Hanoi. Zwiedzamy okolice jeziora Hoa Kiem i idziemy na przedstawienie wodnego teatru lalek.
- Dzień 6. Hanoi, French Quater.
- Dzień 7. Wycieczka do Tam Coc.
- Dzień 8. Hanoi, Świątynia Literatury i Muzeum Ho Chi Minha.
- Dzień 9 – 11. Rejs po zatoce Ha Long. Nocnym pociągiem do Sa Pa.
- Dzień 12. Sa Pa i wioska Cát Cát.
- Dzień 13 – 14. Trekking z nocowaniem u górali. Nocnym pociągiem do Hanoi.
- Dzień 15. Lot do Danang i przejazd do Hội An.
- Dzień 16 – 17. Hội An.
- Dzień 18 – 19. Sajgon.
- Dzień 20. Delta Mekongu. Vĩnh Long.
- Dzień 21. Delta Mekongu. Can Tho.
- Dzień 22. Hà Tiên.
- Dzień 23. Kep – przekraczamy granicę z Kambodżą.
- Dzień 24. Kampot.
- Dzień 25 – 27. Siem Reap i zwiedzanie kompleksu Angkor.
- Dzień 28 – 33. Koh Chang.
- Dzień 34. Powrót do Bangkoku.
- Dzień 35. Berlin i powrót do Katowic.
Lecimy liniami Qatar Airways z Berlina do Bangkoku. Do Berlina dostajemy się Polskim Busem z Katowic. Wysiadamy na stacji ZOB. Żeby dostać się na lotnisko Tegel trzeba podjechać dwoma autobusami. Swoją drogą dziwne jest to, że w tak dużym mieście nie ma jakiejś bezpośredniej komunikacji dworzec autobusowy – lotnisko. Bilety kupuję w automacie (3 euro) – pozwalają na podróż z przesiadką. Przechodzimy przejściem podziemnym na druga stronę ulicy. Trzeba wsiąść w autobus nr 49 w kierunku Zooligscher Garten i wysiąść na przystanku Kaiser-Friedrich Strasse, a potem przejść na autobus linii 109 (przy najbliższym skrzyżowaniu) już na lotnisko. 109 akurat podjechało, więc puszczamy się biegiem, tuż przy wejściu wpadamy w wielką chmurę marihuanowego zapachu niewiadomego pochodzenia :)
Na lotnisku kolejna ciekawostka: przed kontrolą bezpieczeństwa trzeba czekać aż ktoś się pojawi i otworzy drzwi. Prawie jak z okienkiem na poczcie, nie spotkałam się z czymś takim wcześniej :)
Po zeszłorocznych podróżach tanimi liniami po Azji bardzo się cieszę na większy komfort lotu: porządne żarcie, picie i filmy na życzenie :) Lot mamy 21:50, więc od linii dostajemy także miłą paczuszkę ze skarpetkami, maską na oczy, zatyczkami do uszu i małą szczoteczką. Jak słodko :)
Qatar jest sponsorem FC Barcelony i mają fantastyczny film odnośnie instrukcji bezpieczeństwa. Oglądałam z przyjemnością :)
Krótko po starcie roznoszone jest jedzenie i napoje. Warto zauważyć, że podają metalowe sztućce :)
Oglądam Bliskie Spotkania Trzeciego Stopnia, ale po całym dniu jazdy jestem już tak zmęczona, że połowę filmu przesypiam. Ocknęłam się, jak na ekranie zamajaczyli kosmici. Po 6 godzinach lotu przesiadamy się w Doha na lot do Bangkoku. Katarskie lotnisko jest najbardziej wypasione z wszystkich, na których do tej pory byłam: ekskluzywne sklepy, plac zabaw, miejsce dla rodzin z dziećmi.
Na środku placu góruje wielgachny miś z lampką w głowie.
Od razu mi się nasuwa:
Ty wiesz, co my robimy tym misiem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie – mówimy – to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo.
Lot Doha – Bangkok Suvarnabhumi to kolejne 6 godzin. Po starcie widać piękną panoramę Katarskiej stolicy
A także, czego nie widziałam rok temu, Dubajską Palmę :)
Przy porannym locie nie dostajemy zestawu z zatyczkami i skarpetkami, a menu jest bardziej śniadaniowe: jajecznica w kostce :)
Lądujemy o 18.50. Mamy nocleg w okolicy Khao San Road. Po przejściu spraw wizowych i kontroli paszportowej schodzimy jedno piętro w dół (kierujemy się na strzałki Public Transport) i po lewej stronie przy wyjściu jest stoisko prywatnej firmy przewozowej, która wozi na Khao San za 100 THB. Wychodzi taniej niż taksa, a z punktu gdzie nas wysadzili, mieliśmy już mały kawałek na piechotę.
PS. Jeśli nie chcesz przegapić moich następnych wpisów, zasubskrybuj bloga, o tutaj. Każdy mój nowy artykuł trafi także do Twojej skrzynki. Nie spamuję :)