Parę dni temu rzucił mi się w oczy artykuł na niebezpieczniku, o tym czy rzeczywiście powinniśmy się bać nowego hitu na smartfony. Mowa o aplikacji Prisma, dostępnej na ajfony (od niedawna również na androida), która potrafi przekształcić zdjęcia w małe dzieła sztuki za pomocą sprytnych filtrów i sztucznej inteligencji. Instagram się zawstydził :) Dyskusja rozgorzała ze względu na regulamin, w którym to użytkownik zgadza się na udzielenie aplikacji pełni praw do zdjęć, które są modyfikowane po stronie serwera.
Temat mnie zaciekawił, postanowiłam wypróbować jej możliwości i absolutnie się zakochałam.
Marudy powiedzą, że to nic nowego – bo przecież w fotoszopie takie możliwości istnieją od dawna. Że nie będą wysyłać nikomu swoich zdjęć (efekty renderowane są na serwerze, nasze zdjęcie najpierw musi zostać wysłane i zdalnie przetworzone), że to rosyjski spisek i co tam jeszcze… Szczerze? Absolutnie się tym nie przejmuję, moje zdjęcia do stocka się nie nadają, a moich selfie raczej nikt nie będzie chciał sobie przywłaszczyć :) Aplikacja jest prosta, szybka (o ile serwer nie jest przeciążony ;)) i daje piękne efekty.
Aktualizacja: Nowa wersja działa w trybie offline :) To świetna wiadomość, bo przez to na efekty działania czekamy ciutek krócej, no i można się nią bawić bez zużywania transferu danych. Well done!
Oto kilka próbek.
Amon
Łódź na plaży
Sheikh Zayed Grand Mosque, Abu Dhabi
Moi
Przetworzone zdjęcia wyglądają jak obrazy. Kilkanaście dostępnych filtrów potrafi zamienić nudne selfie w komiksową kreskę, szkic ołówkiem lub rysunek akwarelą. Bardzo, bardzo tak!
PS. Jeśli nie chcesz przegapić moich następnych wpisów, zasubskrybuj bloga, o tutaj. Każdy mój nowy artykuł trafi także do Twojej skrzynki. Nie spamuję :)