Lot do Dubaju mamy z Pragi o godzinie 10.30. Przyjeżdżamy dzień wcześniej Leo Express z Katowic (około 1000 CZK dla dwóch osób). Z Katowic do Bohumina jedzie się autobusem autostradą A1, a potem jest przesiadka na pociąg do Pragi.
Podróż mija szybko i przyjemnie. W Pradze nocujemy w Pension Sprint, hostelu z gatunku „akademik style” (88 PLN) i muszę przyznać, że odmówiłam wzięcia tam prysznica :)
Zabawnym zbiegiem okoliczności jest to, że na ścianie wisi zdjęcie przedstawiające Uluru – świętą górę Aborygenów w Australii.
Po złożeniu gratów wybieramy się na Most Karola i Stare Miasto.
Drugiego dnia rano zbieramy się wcześnie i pakujemy do autobusu na lotnisko. Lecimy linią Smart Wings. Lot w dwie strony kosztuje nas 15376 CZK. W 2015 Wizz nie latał jeszcze z Kato do Dubaju :)
Na lotnisku jemy śniadanie, a po odprawie fundujemy sobie piwko – bo co tu innego robić o 10 rano :)
Lot trwa 6 godzin, z uwzględnieniem zmiany czasu będziemy na miejscu o 18:30. W samolocie koło nas są wolne miejsca, więc czas spędzam na kimaniu i podczytywaniu kindla. Linia lotnicza jest z gatunku budżetowych, ale jedzonko zaserwowali. Miło :)
Post jest częścią relacji z wyprawy na południową półkulę.
PS. Jeśli nie chcesz przegapić moich następnych wpisów, zasubskrybuj bloga, o tutaj. Każdy mój nowy artykuł trafi także do Twojej skrzynki. Nie spamuję :)