Przepiększe wrażenia z Hanoi

8 lat temu

O tym jak wielkie wrażenie zrobiło na mnie Hanoi :)

1835 0

Do centrum Hanoi z lotniska najlepiej dostać się autobusem linii 86. Odjeżdża on z terminala 1 (domestic). Pomiędzy terminalami kursuje darmowy shuttle bus. Koszt przejazdu to 30K VND. Na pokładzie jest WiFi, a obsługa powie, na którym przystanku najlepiej wysiąść, żeby było najbliżej do hotelu. Wysiadamy w Old Quater i zmierzamy do naszej noclegowni. Podoba mi się tutaj już od pierwszych chwil: wąskie uliczki, mnóstwo mini stoliczków i krzesełek przy których odbywa się nieustanna konsumpcja oraz tematyczne ulice.

Old Quater, Hanoi

Akurat koło naszego hostelu tematem przewodnim są bożonarodzeniowe dekoracje. Nocujemy w budżetowym Kangaroo Hostel z widokiem na korytarz (15$ za noc) :)

Rozpakowujemy się, bierzemy prysznic i wychodzimy na miasto. Pierwsze piwko:

Bia Hanoi

Udajemy się w okolice jeziora Hoàn Kiếm, zwanego Jeziorem Zwróconego Miecza. Nazwa wzięła się z legendy, wg której rybak Lê Lợi otrzymał magiczny miecz od żyjącego w wodach jeziora żółwia. Działo się to na początku XV wieku, podczas okupacji chińskiej. Miecz uczynił rybaka niepokonanym i dzięki temu wygrał walkę z chińskimi najeźdźcami. Zwycięstwo uczyniło go królem, a Lê Lợi w podzięce udał się nad jezioro. Wówczas złoty żółw znowu się ukazał i zażądał zwrotu miecza. Miecz pofrunął w górę i zmienił się w nefrytowego smoka, który po chwili zniknął w odmętach zbiornika. Na pamiątkę tego wydarzenia i na znak wdzięczności król rozkazał wybudowanie Wieży Żółwia na wysepce jeziora. Budowla ta jest do dzisiaj symbolem Hanoi.

Hoàn Kiếm Lake, Hanoi

A żółw w jeziorze występuje istotnie, niestety jest to najbardziej zagrożony wyginięciem gatunek na świecie (żółwiak szanghajski). Po śmierci jednego osobnika w styczniu 2016 naukowcy szacują, że przy życiu pozostały już tylko trzy sztuki: para w chińskim ogrodzie zoologicznym i jeden żółw właśnie w jeziorze Hanoi. Najczęściej fotografowanym miejscem w okolicach jeziora jest czerwony most Huc, który prowadzi do Nefrytowej Świątyni. Szczególnie malowniczo prezentuje się wieczorem, kiedy czerwień jest jeszcze wzmocniona przez świetlne iluminacje.

Most Huc, Hoàn Kiếm Lake, Hanoi
Hoàn Kiếm Lake, Hanoi
Hoàn Kiếm Lake, Hanoi
Nefrytowa Świątynia, Hanoi
okolice Nefrytowej Świątyni, Hanoi

Kupujemy bilety (100K VND) na przedstawienie Wodnego Teatru Lalek, jednej z większych atrakcji Hanoi. Spektakl cieszy się sporą popularnością, bo o drugiej po południu najbliższe wolne wejście jest na dwudziestą. Uważam, że to absolutny must see. Tradycja tej sztuki, charakterystycznej tylko dla Północnego Wietnamu, sięga XI wieku, kiedy stanowiła ona rodzaj wiejskiej rozrywki. Ludzie stawali po pas w wodzie, która zalewała pola ryżowe i rozgrywali scenki za pomocą lalek trzymanych nad taflą wody. Obecnie aktorzy ukryci są za bambusowym przepierzeniem i poruszają lalkami za pomocą długich drążków. Rozgrywane są scenki z ludowych przypowieści. Towarzyszy temu tradycyjna muzyka i śpiew na żywo. Bardzo mi się podoba, przepięknie to wszystko ze sobą współgra.

Wodny Teatr Lalek, Hanoi
Wodny Teatr Lalek, Hanoi
Wodny Teatr Lalek, Hanoi

W oczekiwaniu na przedstawienie spacerujemy wzdłuż jeziora i tutaj to się dopiero dzieje! Dzisiaj jest niedziela i ruch dla motorków jest wstrzymany. Po chodnikach spacerują setki, tysiące (?) rodzin z dziećmi. Są mini koncerty, wspólne gry, trenowanie zumby, przeciąganie liny, balony, wata cukrowa… Można sobie wypożyczyć elektryczną deskorolkę, albo zdalnie sterowane autko:) Myśleliśmy, że to jakaś wyjątkowa okazja, ale tak to tutaj wygląda co weekend. Jestem absolutnie zachwycona tym widokiem. U nas festyny wyglądają zwykle w ten sposób, że są jakieś ławy do siedzenia, leje się piwo, a na grillu smaży kiełbacha. Tutaj nie ma piwa :) a mimo wszystko ludzie sprawiają wrażenie mega zadowolonych. W pewnym momencie podbiega do nas babka z grupką dzieciaków i zapytaniem, czy mogą poćwiczyć z nami angielski. Sure! Standardowe what’s your name, how old are you?, where are you from? Chłopaki są trochę zawstydzone, jeden w końcu mnie pyta are you married? co wywołuje salwę śmiechu u kolegów. A ja jestem wniebowzięta, jak słyszę, że nie wyglądam na swoje 34 :)

Idziemy na kawę do The Note. Ja sobie funduję egg sugar coffee. To przepyszny wietnamski specjał: kawa z ubitym na słodko białkiem. Smakuje wybornie. Kawiarnia też jest nietypowa, bo przyozdobiona setkami samoprzylepnych karteczek. Dostaję jedną do zamówienia, schowałam na pamiątkę :) Włazimy na mały balkonik z widokiem na ulicę, skąd możemy jeszcze popodziwiać tą weekendową fiestę.

The Note, Hanoi
egg coffee, Hanoi

W drodze do hotelu zatrzymujemy się jeszcze na zupę pho. Bardzo nieostrożnie wsypałam sobie tych czerwonych papryczek do miski. Łzy leciały, piwa nie starczało żeby ugasić ogień na języku :)

Pierwszy dzień w Wietnamie uznaję za niezwykle udany. Przepiększe z tytułu posta to moje słowotwórstwo: przepiękne pierwsze ;) Jeśli kiedyś będziecie planować pobyt w Hanoi, to bardzo polecam przejść się okolicami jeziora Hoàn Kiếm wieczorową porą w weekend. Niezwykłe doświadczenie.

Na koniec jedno ostrzeżenie: zdzierają tu z turystów na każdym kroku. Po Hanoi przechadza się mnóstwo pań częstujących „pączkami”.. Jak się skusisz, to zaraz ci zapakują cały worek podając cenę z kosmosu. Warto o tym wiedzieć. To samo tyczy się pań sprzedających składane kartki z wycinankami, oraz tych, które sprzedają owoce z koszów zapiętych na wielki pałąk. Jak nie chcesz owocka, to zachęci cię do założenia tego ustrojstwa na ramię, zrobienia fotki i skasuje za zdjęcie. A targować się z nimi o owoce jest bardzo trudno. A przecież nie będę płacić za ananasa w Wietnamie więcej niż w Polsce ;)

Post jest częścią relacji Azja 2016.

PS. Jeśli nie chcesz przegapić moich następnych wpisów, zasubskrybuj bloga, o tutaj. Każdy mój nowy artykuł trafi także do Twojej skrzynki. Nie spamuję :)