Stało się. Mówią, że jeśli raz się wrzuci jakąś zawartość do internetu, to ona nigdy nie zginie. Moja zginęła. Największy dramat, a może komedia hostingowa z ostatnich lat: grupa adweb. Z dnia na dzień tysiące ludzi straciło dostęp do swoich domen i stron. Niestety mam to nieszczęście być w gronie poszkodowanych. Wszystkie wpisy gromadzone pieczołowicie od 7 lat zostały nadpisane zerami i odeszły w informatyczny niebyt. Strata może niewielka w porównaniu do tych, którzy mieli swój biznes i zarabiali realne pieniądze w oparciu o usługi świadczone przez januszy biznesu z adweb – ale strasznie mi szkoda. Żal mi w szczególności serii postów o podróży do Stanów, które były rozpisane co do dnia i które kleciłam przez 3 miesiące :(
Nie chcę się tutaj rozpisywać na temat tego co się stało, zaczynam od zera* z nową domeną, nowym hostingiem, nowym szablonem i instalacją wtyczki do backupu :)
* Udało mi się wyciągnąć z cache’a jeden jedyny wpis: o Norwegii. Gdyby było wiadomo wcześniej że sytuacja jest tak poważna, mogłabym jeszcze wyszarpać coś od google’a. Ale niestety przepadło.
PS. Jeśli nie chcesz przegapić moich następnych wpisów, zasubskrybuj bloga, o tutaj. Każdy mój nowy artykuł trafi także do Twojej skrzynki. Nie spamuję :)